Transport osób w czasie koronawirusa – kto stracił najwięcej?

Autor:
Data publikacji:
Kategoria:
Potrzebujesz ok. 4 min. aby przeczytać ten wpis
Transport osób w czasie koronawirusa – kto stracił najwięcej?

W dobie pandemii, przewóz osób stał się jedną z najbardziej dotkniętych przez kryzys branżą, której straty liczone są w milionach. Choć sytuacja cały czas się poprawia, to z całą pewnością można stwierdzić, że minie sporo czasu, nim transport wróci na dawne tory.

Poza lotami, to autobusy i koleje podlegają jednemu fundamentalnemu ograniczeniu – mogą przewozić do połowy miejsc w pojeździe. Zmianami został objęty także transport niepubliczny – od 2 kwietnia 2020 roku ograniczenie to obejmuje place budowy, autobusy dojeżdżające do pracy w sposób zorganizowany czy prywatne firmy transportowe. 

Wyjątek? Nowe przepisy nie dotyczą pojazdów, które mogą przewozić maksymalnie 9 pasażerów wraz z kierowcą. W ich przypadku istniała możliwość wykorzystania pełnej liczby miejsc, jednak również i to się zmieniło. Nieprzemyślane przepisy spowodowały, że rykoszetem oberwały państwowe służby (w tym policja). 

Pierwsze uderzenie

O reakcje ludzi z branży najlepiej zapytać u źródła. W wywiadzie dla serwisu Forbes, Bogdan Kurys, wiceprezes zarządu Sindbad, następująco odnosił się do sytuacji kilka dni po wprowadzeniu ogólnopolskiego lockdownu: “Początek marca nie był jeszcze dramatyczny. Dużo zmieniło się po 15 marca. Kiedy zostały zamknięte granice, przez kilka pierwszych dni przywieźliśmy do kraju więcej osób niż LOT na pokładzie swoich samolotów w ramach akcji LOT do Domu. Później oczywiście powracający do kraju przesiedli się do samolotów. No i w końcu także my musieliśmy zawiesić połączenia.”

Jako lider na polskim rynku przewozu międzynarodowego, firma Sindbad doskonale czuje nastroje wśród największych graczy transportowych. W samych pierwszych tygodniach wybuchu epidemii, przewoźnik zanotował praktycznie znikome zyski przy jednoczesnych kosztach utrzymania kadry w wysokości 3,5 miliona złotych. Mimo późniejszego wznowienia działalności i powrotu do względnej stabilizacji, polska firma była bez wątpienia zmuszona do redukcji etatów i cięcia kosztów. 

Końca pandemii i związanego z nią kryzysu jeszcze nie widać. Choć nastroje wśród branży polepszyła informacja o dostępnych szczepionkach i rozpoczęciu szczepień, to jeszcze sporo wody upłynie w Wiśle, nim wrócimy do normalności.

Sytuacja globalna

A co z ujęciem globalnym? Światowa gospodarka znacznie zwolniła w wyniku restrykcji wprowadzonych w celu powstrzymania rozprzestrzeniania się pandemii Covid-19. Popyt, wydatki konsumenckie i inwestycje szokująco spadły.

Wpływ Covid-19 był większy niż w przypadku poprzedniego globalnego kryzysu finansowego. Międzynarodowy Fundusz Walutowy prognozuje obecnie 3% spadek globalnego PKB. w 2020 r. (Wzrost z 2,5% spadku między czwartym kwartałem 2008 a trzecim kwartałem 2009). Wszystko to wpłynęło negatywnie na rozwój ogólno pojętego sektora transportowego. 

Kto stracił najwięcej?

Transport autobusowy zdecydowanie najbardziej ucierpiał na skutek pandemii COVID-19. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że sytuacja autobusowych przedsiębiorstw przewozowych nie należała do najlepszych w czasach przed koronawirusem – wraz ze wzrostem liczby osób poruszających się własnymi czterema kółkami, na znaczeniu straciły przewozy międzymiastowe. 

Pokłosiem tej sytuacji jest rosnące wykluczenie komunikacyjne Polaków zamieszkujących mniejsze miasta. Liczba osób dotkniętych tym problemem może wynosić nawet 14 milionów! Najgorsze miało jednak dopiero nadejść, a wraz z tym ostateczny cios dla transportu międzymiastowego.

Na szczęście, dziś możemy obserwować stopniowy powrót pasażerów. Epidemia koronawirusa przyczyniła się do jednego – nagłośniła bardzo poważny problem części Polaków. Jeśli rząd nie podejmie działań w zakresie niwelowania wykluczenia komunikacyjnego, to może się to skończyć tragicznie dla milionów obywateli.

(fot. pixabay.com)

Udostępnij:

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*